gadam sobie z koleżanką
waląc sie po głowie szklanką
koleżanka o tym nie wie
(pogrążyłaby się w gniewie!)
aby wena przyszła, trzeba
błagać Boga o nią, z Nieba
aby się do Pana zbliżyć
Winamp może ci posłużyć!
włączysz sobie Vangelisa
i wiersz się napisze sam…
nie włączyła Vangelisa
bo natchnienie spadło z cisa
a że cis to drzewo stare
wierszyk wyszedł ładny w miarę:
i po chlebie, i po chlebie
wena była se na drzewie
tego właśnie brakowało
mych erdlichtów było mało
teraz nie ma co se robić
muszę się znów kurde głowić!
satanicu, mój jamnicu
nie rób tylko nic dla picu
grafomianie nasze stale
są pisane po kakale
również ty, mój ukochany
pij kakao, jedz banany
będziesz zdrowy, silny, mężny
i nie będziesz bał się węży
wąż symbolem jest szatana
który lęka się banana!
gdy banany masz w rękawie
jesteś tak jak pan Bóg prawie
a bo węże niesłychane
mają głowy se baranie
tak jak nasza karolinka
taka sobie gruba świnka
satanistów mamy wiele
kiedy będzie to wesele?
wiem, to wszytsko je bez sensu
ale domek bez kredensu…
2005-09-24
Poemat o CISIE
Autor:
Satanic Jamnic
o
14:26
Etykiety: istota bytu, scenariozo
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz